słowo o Słowie (sos): Rz 8, 31-39
Dziś zachwyt mój dotyczy słowa z Liturgii Godzin. W Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, Kościół daje nam do rozważenia fragment z Listu św. Pawła do Rzymian. W Biblii Tysiąclecia fragment nazwany jest Hymnem wdzięczności.
Czy i za co jestem wdzięczny Bogu? Paweł, oczywiście wymienia tu wielkie rzeczy i na pewno mu nie dorównam. Jestem wdzięczny za bardziej prozaiczne sprawy. Przykładowo za łaskę wiary, że jestem katolikiem, choć czasami nie przynoszę chluby mojej wspólnocie, bo grzech plami moje sumienie. Korzystam jednak z łaski i dobrodziejstwa sakramentu pojednania. Ostatecznie jednak wiara wpływa na każdy aspekt mojego życia. I właśnie to rodzi we mnie poczucie wdzięczności Bogu.
Zdecydowanie jest za co dziękować. Mam wspaniałą żonę i dwie córki. Mogę zawsze liczyć na przyjaciół, a przecież nawet na przyjaźń patrzę oczyma wiary i definiuję ją zgodne z tym co powiedział Jezus (por. J 15, 13). Jakby tego było mało, to przez ponad dwadzieścia lat miałem zaszczyt głosić Ewangelię, która dla jednych stała się słowem życia, a dla innych zgorszeniem, budzącym nienawiść i agresję.
Jestem wdzięczny za wielu wspaniałych młodych ludzi, których miałem zaszczyt poznać na mojej katechetycznej drodze. Mógłbym o nich napisać książkę. Z wieloma do dziś się znam, a nawet przyjaźnię. Kto wie, może kiedyś zrealizuję to literackie pragnienie… Dziękuję również za rzeczy trudne, jak ataki na moją osobę, bo i tu Ewangelia się sprawdziła, wszak Jezus powiedział, że będziemy w nienawiści u ludzi z powodu Jego imienia (por. Mt 10, 22). Chociaż i w tym doświadczeniu Chrystus potraktował mnie dość łaskawie. Znam ludzi, którzy zapłacili o wiele większą cenę za głoszenie Jego nauki. W świecie gdzie powszechnie odrzuca się wiarę w Boga niczym zurzyty ciuch, doświadczenie prześladowań jest czymś naturalnym. I nie chcę być posądzony o pesymizm, ale będzie tylko gorzej. Ten, kto nie doświadczał przykrości z powodu wiary, z dużym prawdopodobieństwem nigdy wiarą nie żył i jej nie głosił. Nie wierzycie? Spróbujecie w rodzinie, wśród znajomych, czy w pracy przyznać się do Chrystusa i przypomnieć Jego nauczanie, chociażby w tematach poszanowania nierozerwalności małżeństwa, grzechu, czy świętości życia. Tak tak, od poczęcia, bo to wtedy każdy z nas bierze swój początek.
Co lub kto może mnie oderwać od Jezusa? Paweł wymienia wiele rzeczy, a nawet istot nie z tego świata, które nie zdołają nas od Niego oddzielić. Czy zatem, nasza wiara jest nie do ruszenia? Ten, kto by tak myślał, byłby w wielkim błędzie. Jest na pewno jedna istota zdolna zniszczyć ziarno wiary, zburzyć najpiękniejsze świątynię mego serca, złamać obietnice i przysięgi składane w imię Jedynego Boga, a jest nią moja osoba. Tylko ja mogę jednego dnia wstać z Bogiem na ustach i udać się na spoczynek bluźniąc Mu. Nie lekceważę tu czynników zewnętrznych, ale ostatecznie ja odpowiadam za swoje słowa i czyny.
Warto zatem więcej uwagi poświęcić na okazywanie Bogu wdzięczności, bo On jest dawcą wszelkich łask. I chociaż nie wiem, czy do końca wytrwam w wierze, to dziękuję za każdy dzień i godzinę, gdy mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć:
„Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi. I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego, Pana Naszego, który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny. Umęczon pod Ponckim Piłatem ukrzyżowan, umarł i pogrzebion. Zstąpił do piekieł. Trzeciego dnia zmartwychwstał; wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga, Ojca wszechmogącego. Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen.”