słowo o Słowie (soS): Łk 16, 10
Gdy miałem przywilej głoszenia katechezy, zawsze powtarzałem, że życie to nie kampania wyborcza, a suma małych wyzwań codzienności. Nie chodzi o wielkie deklaracje, ale o wierność w małych sprawach. Ewangelia, którą rozważaliśmy wczoraj w Kościele podaje nam taką oto zasadę:
„Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie” (Łk 16, 10)
Prawdziwa świętość wykuwa się w zwyczajności dnia powszedniego, a nie od święta. Pamiętam jak wiele lat temu wczytywałem się z „Dzieje duszy” św. Teresy z Lisieux. Byłem oczarowany jej małą drogą. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem jej zamysł, ale urzekło mnie to, że starała się jak najlepiej i najwierniej wykonywać drobne rzeczy. To taka mała droga ku ewangelicznej doskonałości, składająca się z drobnych elementów i prozaicznych czynności. Bo prawdziwe życie katolików, to nie tylko wielkie uroczystości i sporadyczne wizyty w kościele, ale właśnie zwyczajność i wierność nauczaniu Jezusa Chrystusa w domu, pracy czy wśród znajomych. Te wszystkie sprawy, wykonywane ze świadomością, że spełniamy je w obecności i na chwałę Boga sprawiają, że zbliżamy się do Niego i nasze życie staje się jedną wielką modlitwą i okazją do wielbienia Go.
Podziwiam ludzi wiernych swoim zobowiązaniom i deklaracjom, którzy mozolnie dążą do wyznaczonego celu. Ćwiczą, podejmują diety, rezygnują z wielu przyjemności, by osiągnąć wymarzony rezultat, wspiąć się na ten jedyny szczyt czy zdobyć upragnioną nagrodę. Niestety w kwestiach wiary nie jest już tak prosto. Ileż to razy słyszałem, że kościół to jedno, a życie to co innego. Wiara owszem, ale tylko w pewnych kwestiach i sytuacjach. To taki uroczy acz niezobowiązujący dodatek. Mówienie o wymaganiach czy zasadach, rodzi opór i sprzeciw – o czym wielokrotnie przekonałem się będąc jeszcze katechetą. Podziwiamy wyznawców innych religii za wierność wyznawanym normom, ale gdy tylko napotykamy na takie zachowanie wśród katolików, to natychmiast redukujemy takie postawy do bezmyślnego fundamentalizmu. Jeśli ktoś mozolnie trenuje, by przebiec ultramaraton, szanuję to i podzielam jego radość po osiągnięciu celu. Jednak najbardziej podziwiam tych, którzy podobną wytrwałością cechują się w dziedzinie wiary i życia w zgodzie z przykazaniami Boga. Tym właśnie cechowali się święci. Potrafili w każdej sytuacji życia kierować się wskazaniami Ewangelii i miłością do Chrystusa. Nie dokonywali sztucznych podziałów na to, co ziemskie i to, co należy do sfery sacrum. I właśnie o tym powinienem pamiętać, że katolikiem jestem ZAWSZE i WSZĘDZIE. Nie łatwe to wyzwanie, ale z pomocą Boga wszystko jest możliwe.