Hej kolęda…
W ten „magiczny” i „cudowny” czas, można powiedzieć za cesarzem Wespazjanem:
„Pecunia non olet”
czyli pieniądze nie śmierdzą. Coraz trudniej przeżywać Boże Narodzenie, gdy wszechobecna komercja zawłaszcza to co święte, zamieniając to na wyniki sprzedaży. Jedna z komercyjnych stacji radiowych raczy nas od kilku dni przebojami świątecznymi. Ileż w tych hitach pustosłowia… Autorzy tekstów, musieli się sporo natrudzić, by podkreślić „świąteczny charakter TYCH Świąt”, ale tak, by nikt nie wiedział dlaczego to taki wyjątkowy czas. Naturalnie w wielu kanałach telewizyjnych pojawią się wzmianki o Jezusie, ale również w konkretnym kluczu. Coś w rodzaju: „Kim byli rodzice Jezusa?” lub „Prawdziwa historia Jezusa z Nazaretu”, a może „Chrześcijańska mitologia, a prawda o cieśli z Nazaretu”.
Ech, biedne to nasze Dzieciątko. Albo Go pomijają, albo gadają o Nim niestworzone brednie. Niby taki medialny celebryta, a tak mało ludzi pragnie być jak On. Nawet nikt się nie ubiera jak On. Nie to co jakieś książątko, które choć jeszcze za dużo nie gada, to już wyznacza trendy w modzie w wyspiarskim kraju. Dziwne to wszystko, bo choć wszędzie lampki, łańcuchy, muzyka w klimacie, choinki i gromkie hoho, to jednak tak mało to chrześcijańskie. Gdy świat świętuje, chrześcijanin przez Adwent się przygotowuje. Gdy ten drugi świętuje, świat Boga ignoruje.
Tę dziwną zależność, słychać szczególnie wyraźnie w piosenkach świątecznych. Ich teksty to najczęściej szczyt poprawności politycznej. Oto kilka przykładów spisanych na szybko:
„Święta święte, radości tyle w nas. Święta święte choinkę ubrać czas”
Jest też wersja kulinarna:
„Białe jak śnieg, dobre jak chleb, smakowite jak kutia, ciepłe jak piec, nadziane nadzieją życzenia wesołych Świąt”
Są i odnośniki do świata baśni:
„Niech wszelkie zło raz zniknie stąd, niech dzieje się prawdziwa magia Świąt”, „Magiczny nadchodzi czas, kiedy nam świat się w bajkę zmienia, obrazy maluje mróz i wszystkie spełniają się życzenia”
Najbardziej ujęła mnie jednak piosenka świąteczna w klimacie sylwestrowej imprezy:
„Kochanie dziś mamy Święta, płoną serca, tańczy świat, więc zatańcz ze mną, już niczego nie potrzeba nam”
Gdy przez cały tydzień adwentu słuchałem tych szlagierów, przypomniała mi się stara poczciwa kolęda:
„Nie było miejsca dla Ciebie w Betlejem w żadnej gospodzie i narodziłeś się, Jezu, w stajni, w ubóstwie i chłodzie. Nie było miejsca, choć zszedłeś jako Zbawiciel na ziemię, by wyrwać z czarta niewoli nieszczęsne Adama plemię. Nie było miejsca, choć chciałeś ludzkość przytulić do łona i podać z krzyża grzesznikom zbawcze, skrwawione ramiona. Nie było miejsca, choć szedłeś ogień miłości zapalić i przez swą mękę najdroższą świat od zagłady ocalić”
Warto przywołać kilka innych dawnych przykładów dla porównania, by ewentualni sceptycy mieli materiał do przemyśleń. Odwołam się tylko do klasyki:
„Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi: Wstańcie, pasterze, Bóg się wam rodzi! Czym prędzej się wybierajcie, do Betlejem pospieszajcie przywitać Pana. Poszli, znaleźli Dzieciątko w żłobie z wszystkimi znaki danymi sobie. Jako Bogu cześć Mu dali, a witając zawołali z wielkiej radości: Ach, witaj Zbawco z dawna żądany, tyle tysiące lat wyglądany. Na Ciebie króle, prorocy czekali, a Tyś tej nocy nam się objawił”, „Gdy się Chrystus rodzi i na świat przychodzi ciemna noc w jasnościach promienistych brodzi Aniołowie się radują pod niebiosa wyśpiewują Gloria, gloria, gloria In excelsis Deo. Mówią do pasterzy którzy trzód swych strzegli aby do Betlejem czym prędzej pobiegli, bo się narodził Zbawiciel wszego świata Odkupiciel Gloria, gloria, gloria In excelsis Deo”
Można cytować wiele pięknych pieśni, które pisane były z wiarą i wyrażały nie tylko piękno tych Świąt, ale również ich teologiczne znaczenie. Każdy przeżyje ten czas, tak jak lubi. Osobiście życzę wszystkim (w tym sobie), byśmy odnaleźli Chrystusa i pozwolili Mu narodzić się w naszym życiu. Niech przemienia nas i dodaje nam odwagi do głoszenia Jego Ewangelii.