Zdrowa tyta, kiepska tyta
Zastanawiam się, czy spożywanie w szkole przemyconej kanapki z białego pieczywa lub batonika przez nauczyciela, nie podpada czasem pod znęcanie się nad dziećmi…? Ciekawe jakie jeszcze sfery życia zawłaszczy sobie Państwo. Po rodakach widać, że jedynie potencjalna cenzura internetu skłoniła ludzi do wyjścia na ulicę. Mało kogo porusza fakt zaglądania przez ramię do talerza pasażerowi PKP przez Premierową i zagadywanie na temat tego, czy kotlecik jest smaczny. Gdyby rzeczywiście miała pojęcie o gotowaniu i dietetyce, powinna napiętnować owego schaba i w trosce o zdrowie, życie i ewentualny przyszły wygląd potencjalnego grubaska, wywalić zawartość talerza do kosza, czym zyskałaby rzesze wielbicieli wśród zdrowo dotkniętych na temat zdrowej żywności.
Idąc dalej tropem afery bufetowej, kim są w takim razie rodzice, którzy karmią dzieciaki mnóstwem niezdrowego pożywienia. Ba! Kim stają się babcie, które wszak słyną z tego, że zachwycają się na widok fałdki wnuczki lub wnuczka. Toż to mega nieodpowiedzialni oprawcy, szkodzący dzieciom i młodzieży. Z perspektywy czasu widzę, że miałem dużo biedniejsze ale szczęśliwe dzieciństwo, gdyż pułki sklepowe świeciły pustkami, ale przynajmniej jadłem skromnie i smacznie, choć według dzisiejszych norm, było to niezdrowe, niehigieniczne i ogólnie zabójcze. Biedne dzieci i młodzież, mają wszystko w zasięgu wzroku, węchu i dotyku, ale nie smaku.
Czy widział ktoś (choć nie wykluczam, że jest już taka profanacja) tzw, TYTĘ, która zawierałaby same zdrowe rzeczy? Nie piszę „łakocie”, bo trudno mi sobie wyobrazić zdrowe maszkety. Ów śląski zwyczaj wręczania tyty pełnej słodyczy, dzieciom rozpoczynającym pierwszą klasę, należy zdelegalizować, a na rodziców nakładać kary pieniężne i obowiązkowo wysyłać do ośrodków reedukacyjnych. Ale wiadomo, że Hanysy to ukryta opcja niemiecka i jako tacy będą szkodzić nawet przyszłym pokoleniom.
Ciekawe, kto na tym zarobi, bo sklepiki szkolne raczej nie…