słowo o Słowie (soS): Łk 12, 8-9
„Jezus powiedział do swoich uczniów: «Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych»” (Łk 12, 8-9)
Chociaż nauczanie naszego Pana Jezusa Chrystusa jest ponad czasowe, to jednak trudno pozbyć się wrażenia, że te słowa są skierowane jakby specjalnie na dzisiejsze czasy. Powszechnym się stało odstępstwo od wiary w Boga. Oczywiście jedni mówią o tym wprost, zachęcając innych do aktu apostazji, jak chociażby pewien były parlamentarzysta, który kiedyś sponsorował pismo katolickie „Ozon”, by po jakimś czasie opowiedzieć się po stronie wrogów wiary. Założył nawet ruch o swoim nazwisku, ale przeszedł do politycznego niebytu. Są jednak i tacy, którzy wybrali drogę apostazji bez apostazji i twierdzą, że wierzą, ale nie praktykują. To taki dziwny twór i co najdziwniejsze wielu traktuje taką postawę na poważnie.
Wyobraźmy sobie, że ktoś zdradzając współmałżonka twierdzi, że jest wierny, ale niepraktykujący. Możemy kontynuować taką słowną zabawę w nieskończoność. Mamy przykładowo uczciwych niepraktykujących, pracowitych niepraktykujących, a nawet żywych niepraktykujących, którzy nie zbuntują się na takie porównanie, bo spokojnie spoczywają na cmentarzach. Tylko w przypadku wiary ludzkość masowo uwierzyła, że można ją „praktykować” bezobjawowo.
Każdy przecież wyczuwa, że w przyznawaniu się do Jezusa, o czym czytamy w dzisiejszej Ewangelii, nie chodzi tylko o noszenie krzyżyka na piersi czy wieszaniu różańca na lusterku wstecznym w samochodzie. Cóż z tego, że w portfelu będę nosił zdjęcia żony i dzieci, ale przez całe dnie, tygodnie i lata nie poświęcę im czasu na rozmowę czy fizyczną obecność? Czy to można nazwać miłością małżeńską i rodzicielską? Trzeba to zatem powiedzieć jasno i wyraźnie, że NIE MOŻNA jednocześnie opowiadać się po stronie Chrystusa i Jego przeciwników. Nie można śpiewać „my chcemy Boga…” z jednoczesnym skandowaniem pod kościołami „wpy…ć”. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że owe wulgaryzmy skierowane są tylko do księży. I na nic zda się tłumaczenie, że kapłaństwo, Eucharystię ustanowił właśnie Chrystus, że to właśnie On powiedział w inny miejscu Ewangelii, że kto nami (w tym kapłanami) gardzi, gardzi w rzeczywistości Nim (por. Łk 10, 16). Czyż Szaweł (późniejszy Paweł), prześladowca uczniów Pana, nie usłyszał głosu: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” (Dz 9, 4), a przecież w żadnym ze swoich kilkunastu listów Apostoł narodów nie wspomniał, że spotkał bezpośrednio Jezusa. Kogo więc prześladował, jak nie Jego uczniów?
W tą dziwną konstrukcję o wierzę bez uczynków, wierzą jedynie ci, którzy zwyczajnie nic sobie nie robią z Jezusa. Bo skoro odrzucają Jego nauczanie, to czym kierują się w swoim życiu, jakie wskazania moralne są dla nich wyznacznikiem, jak wygląda ich praktykowanie wiary, a w końcu, co mogą powiedzieć o Jezusie poza tym, co święta matka Kościół głosi o tysięcy lat? Nawet jeśli księża kłamią powołując się na pisma, które ponoć sami sobie wymyślili, to skąd mają znać i wiedzieć, czego od nich oczekuje ten Chrystus w którego ponoć oni wierzą, a o którym NIC pewnego nie można powiedzieć?
Drogi Jezu, pobudź serca tych, którzy tak łatwo Cię odrzucają dla doraźnych korzyści, ze strachu, dla pozycji i poparcia społecznego, dla pierwszej lub ostatniej lekcji w szkole i udziel łaski nawrócenia. Dodawaj i nam wierzącym wiary, odwagi i wiarygodności w głoszeniu Ciebie. Obym nigdy w Ciebie zwątpił i miał tyle cierpliwości i miłości co Ty dla tych, którzy Cię odrzucają.