Sebastian… dziękuję.

20 października 2020

Wieczorem 19 października  odszedł do domu Ojca br. Sebastian Majcher. Mój przyjaciel przegrał walkę z wirusem, ale wierzę, że swoim życiem zwyciężył szczęście wieczne. Jest już u Tego, któremu służył tak wiernie, o którym mówi tak przekonująco. Dziękuję za łaskę wiary, bo po ludzku byłbym pogrążony w smutku. Wiara, daje mi nadzieję, że Sebastian jest już bezpieczny i gotowy, by wraz z wieloma franciszkańskimi poprzednikami, wstawiać się za nami u Chrystusa.

Znajomość z Sebastianem, to niesamowite szczęście. Jako student, był otwarty, zaangażowany w zajęcia. Kapłaństwo go nie zmieniło, a tylko wzmocniło to, co pozytywne. Szczerze, to nigdy nie spotkałem kogoś, kto nie szanowałby Sebastiana i nie darzył sympatią. Jako kapłan, katecheta i co najważniejsze przyjaciel mojej rodziny, zawsze w sposób prosty tłumaczył zawiłości wiary, okazywał wiele serca i cierpliwości posługując w sakramencie pojednania i dawał świadectwo prawdziwej miłości do kapłaństwa.

Tu na ziemi nie usłyszę już jego charakterystycznego powitania. Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że kiedy mnie powoła do siebie Jezus, spotkam znów mojego przyjaciela, który znów powie: „Szczęść Boże Adaśko, co u Ciebie?”…

Jeśli, ktokolwiek czyta ten wpis, proszę o modlitwę, za br. Sebastiana. On na pewno chętnie się odwdzięczy tym samym. Robił to tu i tym bardziej zrobi to tam…