Motylki powiadasz…
Suknia ślubna, rzecz ważna i wie o tym każda kobieta, która miała szczęście być panną młodą. Na kieckach się nie znam, ale piękno potrafię docenić. Weźmy przykład mojej żony. Powiem tylko, że na jej widok, pomyślałem sobie: no chłopie, ty to masz szczęście… Jej suknia była esencją kobiecości, uroku i zmysłowości. Lecz była ona tylko dodatkiem do tej, która zachwyciła mnie swym pięknym uśmiechem i tym cudownym błyskiem w oczach. Pamiętajmy, że to nie szata zdobi człowieka, lecz podkreśla jego wyjątkowość, styl i osobowość.
Jeśli ktoś ma tak dobry gust do ślubnych wdzianek jak moja połowica, to nie dziwi jej upodobanie do pewnego programu, w którym narzeczone kupują sobie suknie na wesele. Z racji na to, że mamy w domu jedną skrzynkę „prawdy” (czyt. telewizor), czasami i ja zerkam w ekran, gdy słyszę zachwyt lub rozczarowanie w głosie mej małżonki.
Scenariusz programu jest prosty. Dziewczyny przyjeżdżają do ekskluzywnego salonu sukien ślubnych i w obecności tłumu bliskich i znajomych, wybierają suknię ślubną za kilka lub kilkanaście tysięcy w twardej walucie. Przy tej okazji przyszła pani młoda, opowiada jak poznała swego narzeczonego i ujawnia kilka szczegółów na jego temat. Gdy tak wspominają, często pojawia się tajemniczy wątek, w którym główną rolę odgrywają jakieś tajemnicze motylki w brzuchu. Wiem, że ktoś może mieć bóle brzucha wywołane kolką lub grypą żołądkową. Innemu mogą kiszki marsza grać z głodu. Ale jakieś motylki latające w brzuchu…
W zamierzchłych czasach bywało tak, że ktoś komuś zwyczajnie wpadł w oko. I choć to raczej też kiepskie porównanie, bo każde obce ciało w oku, to dość mało komfortowe doświadczenie, to jednak każdy wie, że chodzi tu o zachwyt kimś, kto zrobił na nas niesamowite wrażenie. Cóż, widocznie każde pokolenie pragnie coś po sobie zostawić, by językoznawcy mieli co robić i by mogli twierdzić, że język to wytwór żywy, ulegający zmianom, modom i rozwojowi.
Nie mam problemu wyobrazić sobie, co czuje człowiek, któremu ktoś „wpadł” w oko. Jednak co można odczuwać mając motylki w brzuchu, nie mam pojęcia. Pozostaje jeszcze jedno zasadnicze pytanie: mamy tu na myśli motylki żywe czy martwe w skutek konsumpcji?