Mój drogi Hiobie
Pozwól, że tak Cię nazwę, bo obliguje mnie tajemnica. Pragnę jednak, bo tak podpowiada mi serce i poczucie przyzwoitości, powiedzieć Ci kilka słów pociechy, za zło, którego doświadczyłeś. Nigdy nie byłem w podobnej sytuacji i nie wiem co czujesz, a nawet sam nie wiem jakbym się zachował. Łaskawy i miłosierny Bóg oszczędził mi tego doświadczenia, choć nie jeden raz prowokowałem taką sytuację słowami lub czynami. Ty, choć młody i w pełni oddany głoszeniu Ewangelii, doświadczyłeś ataku złego. Trudno obronić prawdę, gdy spotykasz się z samymi oskarżeniami i ludźmi, którzy wydali na Ciebie wyrok, nim wypowiedziałeś choć jedno słowo w swej obronie. Prawda, dla nich nie ma już znaczenia. Smutne i tragiczne jest to, że zły, by Ci zaszkodzić posunął się do kłamstwa, którego jest ojcem (por. J 8, 44). Wykorzystał ludzi, którzy dla doraźnych korzyści nie zawahają się wybrać grzech.
Może zabrzmi to okrutnie, ale nie spotkało Cię nic ponad to, co spotkało naszego Pana Jezusa Chrystusa. Skoro wybrałeś Jego drogę, to jesteś świadom, mój drogi Hiobie, że to droga, kręta, wyboista, wąska i trudna:
„Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! „ (Mt 7, 14)
Co ważne, otrzymaliśmy trudne do zaakceptowania przesłanie:
„Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą. Więc się ich nie bójcie! Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć” (Mt 10, 24-26)
Dlaczego piszę do Ciebie, tytułując Cię imieniem Hioba? Bo jak wspomina to Pismo święte, choć stracił wiele, nigdy nie zwątpił w Tego, któremu całe życie służył i oddawał cześć dniami i nocami. Ciebie odarto z dobrego imienia, włożono w Twe usta kłamstwo, straszono ludzkimi sądami i instytucjami. Jednak w tym wszystkim usłyszałem od Ciebie, że tego samego dnia, gdy nad Tobą dokonywano sądu, Ty udałeś się na Mszę świętą, by ofiarować swoich oskarżycieli, miłosiernemu Bogu. Swoją postawą wpisałeś się w wyznanie wspomnianego Hioba:
„Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?” (Hi 2, 10)
Twoja postawa, to Ewangelia w praktyce. Choćbyś głosił im Dobrą Nowinę dniami i nocami, Twoja postawa jest czymś nieporównywalnie większym, niż najwznioślejsze słowa i głęboko w to wierzę, że ci, którzy dziś wyrządzili Ci taką krzywdę, kiedyś zrozumieją co zrobili i pociągnięci Twoją miłością do Jezusa i do ludzi ze względu na Niego, przyjmą łaskę wiary.