Grubo pisane

17 maja 2023

Wiem, że dawno do Ciebie nie pisałem. Gdzie te czasy, gdy listy wymienialiśmy z regularnością godną szwajcarskich zegarków? Wiele razy zastanawiałem się nad tym, co spowodowało, że nasze skrzynki listowe służą przeważnie do składowania reklam i bankowych powiadomień.

Komunikacja międzyludzka zupełnie inaczej wyglądała w przeszłości, kiedy pisanie listów było jedyną formą dawania oznak życia bliskim i przyjaciołom. Postęp technologiczny nie ułatwił nam życia. Miało być prościej i szybciej, a wyszło dość kiepsko. Zdawkowe esemesy, posty o konkretnej liczbie znaków na portalach społecznościowych czy wiadomości z poczty elektronicznej, które mają tyle wspólnego z prawdziwym listem, co kotlet sojowy z prawdziwym schabem.

Przypomina mi się pewna historia z czasów, gdy byłem katechetą. Na jednym z wiodących portali internetowych, które nie są przychylne katolikom, pojawiła się informacja, że w jednym z krajów afrykańskich polski misjonarz ożenił się z miejscową dziewczyną. Przeczytałem ów artykuł i postanowiłem zrobić eksperyment. Zrobiłem zdjęcie ekranu z owym tytułem i poprosiłem młodzież o to, by napisała, jaka treść może znajdować się w rozwinięciu. W ponad dziewięćdziesięciu procentach odpowiedzi brzmiały, że ksiądz – misjonarz zakochał się w kobiecie i dla niej porzucił kapłaństwo. Wtedy rozwinąłem ową informację, żeby pokazać, czego w rzeczywistości dotyczyła: świecki chłopak pracujący na misjach zakochał się w poznanej tam dziewczynie, z którą zawarł sakrament małżeństwa. Nic nadzwyczajnego. Zwykła historia nienadająca się na czołówki stron internetowych czy gazet. Przeszlibyśmy obok niej obojętnie, gdyby nie wykształcony w nas przez nowoczesne środki przekazu nawyk czytania tylko nagłówków i wstępów do artykułów. Cieszę się, że nie zatraciłem jak inni przyjemności z wnikliwej lektury.

Wróćmy jednak do teraźniejszości. W ostatnim liście pytałeś, jak sobie radzę w nowej pracy w roli motorniczego. Cóż, chciałbym powiedzieć, że to zajęcie marzeń, ale nie będę Cię okłamywał. Jest ciężko i to pod wieloma względami. Bardzo na tym cierpi życie rodzinne i towarzyskie, bo to praca, która kręci się przez siedem dni i całą dobę. Nigdy nie wiem, jak będę pracował za trzy dni. Z tego powodu nie sposób cokolwiek zaplanować. Podziwiam koleżanki i kolegów, którzy przepracowali w takim systemie kilkadziesiąt lat. Do tego brakuje mi kontaktu z ludźmi. Oczywiście wożę ich z punktu A do B, ale słyszę od nich jedynie wyrazy, których nie wypada cytować w liście do kogoś tak sympatycznego jak Ty. Chyba tylko nieliczni mają komfort pracy dającej nie tylko utrzymanie, ale również satysfakcję. Może się w tym odnajdę, a może uda się znaleźć coś bardziej zgodnego z moimi zdolnościami i upodobaniami. Wszystko jest nowe, a odpowiedzialność ogromna. Trudno się w tym połapać, a bardzo łatwo narozrabiać. Wspomnij, proszę, w modlitwie o tej sprawie.

Nawiasem mówiąc, nie wiem, jakbym funkcjonował bez modlitwy i bliskich. W życiowym zamieszaniu właśnie wiara i rodzina są dla mnie bezpiecznym portem. Zastanawiam się, jak ludzie potrafią funkcjonować bez tych dwóch wartości. Co z tego, że może i mają świetną pracę, prowadzą dostatnie życie, ale wracają do zimnych ścian, a tego, co mozolnie wypracowali, nie będą mieli komu zostawić. Z wiekiem coraz bardziej doceniam chwile, które mogę spędzić z rodziną. Wiem, że to rozumiesz, bo mamy podobny pogląd na życie.

Mimo dzielącej nas sporej odległości nasza przyjaźń od wielu lat wzrasta, ponieważ utrzymujemy stały kontakt listowy. Cieszę się za każdym razem, kiedy otwieram skrzynkę i znajduję w niej kopertę odręcznie zaadresowaną przez Ciebie. Jej otwieranie i czytanie listu to cała ceremonia. Gdyby nie było zdjęć, mógłbym Cię poznać po charakterze pisma. Niepowtarzalne są sytuacje, gdy trzymam w ręku kawałek papieru i wiem, że ktoś siedział nad nim dłuższy czas i przelewał nań swoje myśli. Przecież każdy autor listu zostawia w nim część siebie.

Dotyczy to także Biblii. Jest święta, ponieważ jej Autor jest święty. Uwielbiam chwile, gdy ją otwieram. Mam bowiem świadomość, że jest to list napisany specjalnie dla mnie, w którym Bóg mówi o sobie i swoim działaniu w historii.

Nie byłbym sobą, gdybym nie zakończył biblijnie, a zatem: „Wiele mógłbym Ci napisać, ale nie chcę użyć atramentu i pióra. Mam bowiem nadzieję, że zobaczę Cię wkrótce, i wtedy osobiście porozmawiamy” (3 J 1,13-14).

Tekst ukazał się w piśmie “Głos o. Pio” (maj-czerwiec 2023)