Dziękuję p. Borysie

27 marca 2021

Jestem katolikiem i dziękuję za tę łaskę Bogu. Dziś taka deklaracja, to jak swoisty wyrok społeczny. Czyni się z nas zacofanych mitomanów, zamkniętych na „nowoczesny” świat, wrogów wszelkiego postępu i nauki, zatrzymanych mentalnie w „ciemnym” średniowieczu. Wini się nas za wszelkie zło tego świata, choć największych zbrodni dokonywali i dokonują ludzie, którzy za największego wroga uznali Chrystusa. To nie katolicy wycięli miliony w Anglii, Francji, Meksyku  czy Hiszpanii. I może kogoś to zdziwi lecz to nie katolicy byli największymi piromanami palącymi na stosach czarownice. To nie na wydziałach teologicznych zrodziła się najkrwawsza ideologia socjalistyczna, kąpiąca się we krwi  swych dziesiątek milionów ofiar unicestwianych corocznie. W końcu, to nie katolicy odpowiadają za tysiące zakażonych ludzi w obecnej pandemii. Ale kogo obchodzą dziś fakty? Już prekursor nieetycznej polityki Machiavelli doradzał, by zawsze mieć kogoś, kto w sytuacji kryzysowej będzie pełnił rolę kozła ofiarnego, a któż jak nie katolicy, od kilkudziesięciu lat uczeni bierności i nieprzeciwstawiania się złu, nadają się do tej roli lepiej od innych?

I nie dziwi mnie takie podejście u ludzi, którzy nie ukrywają swojej wrogości do wszystkiego, co chrześcijańskie. Ileż troski o życie i zdrowie w głosie lewicy, nawołującej do zamknięcia kościołów podczas Świąt. Tej samej lewicy, która tysiącami wyległa na ulice pod znakiem pioruna. Tej samej lewicy, która wbrew nauce nie potrafi dostrzec człowieka w łonie matki, która chętnie zaaplikuje zastrzyk uśmiercający wszystkim tym, którzy w ich odczuciu są nieużyteczni, bo nie generują zysku, a jedynie wydatki jak nieuleczalnie chorzy czy ludzie w podeszłym wieku. Można wypisać całkiem sporą listę „zasług” tych dobrodziejów ludzkości. Mnie jednak szczególnie mocno dotyka milczenie i przyzwolenie na taki stan rzeczy samych ludzi Kościoła. Czy usłyszymy z ust naszych dostojników kościelnych zdecydowane „non possumus”? Chciałby w to wierzyć, choć lista biskupów i kardynałów trzymających się zdrowej nauki Kościoła Katolickiego jest coraz krótsza. Warto w nadchodzącym Wielkim Tygodniu pamiętać o modlitwie w intencji dobrych pasterzy, szczególnie w wielki Czwartek, dzień upamiętniający ustanowienie sakramentów Eucharystii i kapłaństwa.

Nigdy nie wyjdę ze zdumienia nad specyficznym fenomenem narodu, który kilkadziesiąt lat żył w cieniu komunistycznej pałki i znów zwraca się w tym samym kierunku. Myślałem o tym od wielu lat i nagle oświecenie przyszło z najmniej oczekiwanej strony. Oto szef Platformy Obywatelskiej Borys Budka uzmysłowił mi ów zagmatwany mechanizm zbiorowej amnezji. Kilka dni temu ogłosił narodowi plany podległej mu Platformy na uleczenie kwestii edukacji. Lekiem na ciemnotę społeczną ma być usunięcie z uczelni wydziałów teologicznych i historycznych. Z tych drugich, później naciskany przez dziennikarzy, trochę się wycofał i mówił o odpowiednich proporcjach. I za tę wypowiedź jestem mu bardzo wdzięczny i proszę moich kolegów i koleżanki z PO o przekazanie szefowi moich podziękowań. Oto pomysł lewicy: bądź dobrym inżynierem, lekarzem, nauczycielem czy piekarzem, ale nie miej znajomości historii i Boga w sercu. Kurcze, to brzmi jak pomysł rodem z Korei Północnej, gdzie o Bogu nie można mówić, a historia jest „nieco” okrojona. Cóż, naród bez historii i wiary jest łatwy w manipulowaniu i zarządzaniu. Piszę bzdury? To proszę porównać fundamenty i ideały, które leżą u podstaw obecnej Unii Europejskiej, z tymi na jakich chcieli budować Europę założyciele EWG.

Po wojnie narzucono historię po socjalistycznej korekcie, a religię wyrzucono ze szkół. Teraz spadkobiercy tych idei pragną iść nieco dalej i całkowicie skasować teologię. Czy to zrobią? Nie mam żadnych wątpliwości. Już kiedyś będąc u władzy ograniczyli lekcje historii, a religię choć nie usunęli z powodu Konkordatu, to jednak zmarginalizowali zalecając jej przesunięcie na ostanie lekcje, bo to przecież przedmiot mało ważny. Umożliwiono również samodzielne zwalnianie się z udziału w lekcjach religii przez pełnoletnich uczniów z pominięciem rodziców, bo przecież w kształtowaniu młodych światłych umysłów, ciemny i tkwiący w religijnych oparach ciemny rodzic nie wie, czego potrzeba do szczęścia swego dziecka. Oj, czeka nas świetlana przyszłość gdzie ludzie nie będą wiedzieli o historycznych „osiągnięciach” proletariackiej drogi szczęśliwości i równości społecznej, bo ta raczej do chwalebnych nie należy. Nie będą też przejmowali się jakimiś mitami o Jezusie chodzącym po jeziorze, rozmnażającym chleb…, ukrzyżowanym dla zbawienia każdego człowieka, zmartwychwstałym trzeciego dnia, siedzącym po prawicy Ojca, posyłającym Ducha Pocieszyciela i obiecującym swój powrót na ziemię, by wskrzesić zmarłych i osądzić wszystkich na Sądzie Ostatecznym.

Nie martw się człowieku, pracuj, baw się, używaj życia… Moment, chyba znam to skądś… A, już wiem:

Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi. W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona»” (Łk 17,  26-37)

Tylko, owej nocy nie skarżcie się, że nikt wam tego nie mówił…