Dobry materiał… cz.1

01 listopada 2022

Od początków mojego świadomego przeżywania wiary, karmiłem się życiorysami świętych. Wierzę, że każdy może znaleźć świętego na swoją miarę, który go czymś zachwyci, poruszy i może nawet skłoni do zmiany swojego dotychczasowego życia. Oczywiście daleko mi do tych, którzy mnie przez te lata zachwycili. Jednak przyglądając się ich pokręconym i burzliwym biografiom, dochodzę do przekonania, że nikt nie jest na straconej pozycji, że nie ma nikogo takiego, kto nie nadawałby się na świętego. Każdy z nas stanowi DOBRY MATERIAŁ…

Z okazji Uroczystości Wszystkich Świętych chciałbym przywołać kilka przykładów. Taki mój prywatny ranking świętych. Zaznaczam przy tym, że nie mam tu szczególnych faworytów. Oczywiście nie mam tu na myśli Matki Najświętszej, która jest ponad wszelkimi rankingami. Święci i błogosławieni, których tu wymienię, szczególnie mi zaimponowali, a Kościół potwierdził, że przebywają z Chrystusem w niebie. Z resztą, nasze specjalne ich traktowanie i najbardziej wyszukane tytuły, zupełnie nie są im potrzebne, bo nawet największe dowody uznania są niczym w porównaniu z tym, czego doznają będąc w chwale nieba. To raczej my prosimy ich, by wstawiali się za nami w naszych intencjach. Ponadto ich życie jest dla nas pewnym odniesieniem, że jeśli podobnie jak oni postawimy na Jezusa, możemy dołączyć do ich grona. Katalog świętych jest tak zróżnicowany, że dosłownie każdy może znaleźć wśród nich pokrewną duszę, która miała podobne zdolności, plany życiowe, problemy czy nawet schorzenia. A zatem mój top świętych czas zacząć.

TOP ŚWIĘTYCH CZ.1

Franciszek z Asyżu (1182-1226). To pierwszy z grona świętych, którego biografię przyszło mi poznać i od razu trafienie. Niesamowity człowiek. Syn bogatego kupca, marzący o karierze rycerskiej. Żyjący w trudnych czasach – choć kiedy były łatwe? Kościół targany licznymi herezjami i sporami teologicznymi brnął w coraz większy kryzys. Aż tu nagle prosty i jakże autentyczny w przeżywaniu wiary Franciszek przynosi nowy powiew ewangelicznej gorliwości. Bez netu i portali społecznościowych, w ciągu kilku lat gromadzi kilka tysięcy sobie podobnych gorliwców tworząc Zakon Braci Mniejszych. Jakby tego było mało powstaje również odłam żeński, na którego czele staje św. Klara, która jako jedna z pierwszych osób uwierzyła w przemianę Franciszka. Historia zredukowała go do miłośnika zwierzaków, a nawet obrała go na patrona ekologów. Ale powiedzieć o nim, że gadał z ptakami czy poskromił wilka terroryzującego miasteczko Gubio, to nic nie powiedzieć. To człowiek, który godzinami się modlił, posługiwał chorym (w tym trędowatym), który własnoręcznie odbudowywał zniszczone kościółki wokół rodzinnego Asyżu, który w końcu otrzymał od Pana łaskę noszenia widzialnych znaków męki Pańskiej – stygmatów. To ten rodzaj świętego, który niezależnie od czasów i panującej mody i nurtów myślowych, zachwyca kolejne pokolenia młodych ludzi. Poświęcono mu wiele dzieł sztuki. Stał się inspiracją dla filmowców, ale nie polecam niczego, bo w każdym z tych dzieł jest dosyć mocno przejaskrawiony i odrealniony.

Pio z Pietrelciny (1887-1968). Trudno znaleźć kogoś, kto o nim nie słyszał. Pierwszy kapłan, który nosił na swym ciele widoczne znaki męki Pańskiej i to przez 50 lat. Posługiwał w zakonie Braci Mniejszych Kapucynów. Ale nie tylko z racji na stygmaty jest znany. To prawdziwy gigant posługi w sakramencie pojednania. Zawsze wyobrażałem sobie, że Bóg postanowił na przekór wszystkim, upchać wiele nadzwyczajnych łask w jednym człowieku i wybrał właśnie o. Pio. Wiemy, że od najmłodszych lat miał wizje Chrystusa czy Matki Bożej. Było to dla niego na tyle normalne, że przez dłuższy czas nie mówił o tym rodzicom, bo myślał, że każdy ma podobne doświadczenia. Wśród wielu nadzwyczajnych darów warto wspomnieć o bilokacji (widziany w kilku miejscach jednocześnie i to oddalonych o tysiące kilometrów) czy znajomości sumień ludzkich i grzechów. Spowiadał ludzi z całego świata i co ważne potrafił się z nimi porozumieć mimo nieznajomości ich języka. Dzięki jego wstawiennictwu wielu ludzi odzyskiwało zdrowie czy zostało uwolnionych od wpływu złych duchów. Był również (co szczególnie mi imponuje) bardzo cierpliwy mimo, że przez dziesiątki lat, był szykanowany i nieustannie kontrolowany przez władze kościelne i traktowany jak okaz medyczny przez świat lekarski. Wiele go to kosztowało, ale zawsze podporządkowywał się woli przełożonych. Nigdy się nie skarżył, choć przyznawał, że wiele go to kosztuje. Tu z pełnym przekonaniem mogę polecić dwuczęściowy film „Ojciec Pio” z 2000 roku. Na końcu zamieszczam linki do jego obejrzenia, bo jest dostępny na jednej z platform.

Faustyna Kowalska (1905-1938). To ten „rodzaj” świętej, która jest mniej znana niż to, co po niej zostało. Przeczytałem swego czasu tekst, w który autor twierdził, że obraz „Jezu ufam Tobie”, to najbardziej popularny wizerunek Chrystusa na świecie, a jak wiemy to właśnie siostrze Faustynie sam Jezus zlecił namalowanie tego obrazu obiecując wiele łask z niego płynących. Faustyna zostawiła nam wspaniały zapis swoich modlitw, wizji, doświadczeń duchowych, które sporządziła na polecenie swojego spowiednika w formie „Dzienniczka”. To niesamowity skarb mistyki chrześcijańskiej. Dzięki zaprzyjaźnionemu kapłanowi, miałem możliwość spotkać i posłuchać siostry, która pamiętała Faustynę z jej posługi w Płocku, gdzie miało miejsce najbardziej znane objawienie Jezusa, utrwalone na wspomnianym wyżej obrazie. Uwielbiam czytać jej zapiski i jednocześnie jestem pełen zachwytu nad tym, jak bardzo Chrystus pragnie zbliżyć się do człowieka, gdy ten Mu zaufa. W przypadku s. Faustyna powstał film fabularny, ale ja raczej odsyłam do dokumentu „Oblicze miłosierdzia”, którego zwiastun zamieściłem na końcu wpisu.

Jan Maria Vianney (1786-1859). Patron proboszczów, więc ktoś mógłby zapytać, dlaczego akurat on mnie tak zachwycił. Przemówiły do mnie jego zdolności edukacyjne, a raczej ich brak. Nauka szła mu bardzo ciężko. Rozważano nawet, czy nie podziękować mu i zakończyć jego edukację do kapłaństwa. Uważano, że jest niezdolny, by być dobrym spowiednikiem i wysłano do dziury zabitej dechami zwanej Ars, by tam proboszczował. Przepracował w tej parafii ponad czterdzieści lat, a jeśli idzie o spowiedź, to cóż… tylko w ostatnim roku swego życia wyspowiadał 80 tysięcy osób, a w całym swoim kapłańskim życiu według skromnych szacunków pojednał z Bogiem blisko milion osób. Gdy pojawił się w swojej nowej parafii, zastał kościół zrujnowany, a w kilkusetosobowej parafii plenił się alkoholizm. Jan Maria przez długie modlitwy i surowe akty pokutne wyprosił łaskę nawrócenia swojej parafii. Pierwotnie uznano go za zbyt głupiego, by cokolwiek zdziałał, jednak czas pokazał, że pominięto pewien ważny czynnik: Boga, który potrafi zadziwić świat (por. 1 Kor 1, 27-29). Warto tu zaznaczyć, że jego dzieciństwo i pierwsze religijne doświadczenia kształtowały się w cieniu Rewolucji Francuskiej, która dokonała prawdziwej rzezi na katolikach, a w szczególności na osobach duchownych i zakonnych.

Karol de Foucauld (1858-1916). To życiorys na rewelacyjny film religijny, beletrystyczny, krajobrazowy i szpiegowski. Hrabia (jeden z najstarszych rodów francuskich), oficer, szpieg, badacz w końcu mnich i mistyk. Po ludzku miał świat u swych stóp, mógł kupić wszystko to, o czym inni nawet nie mogli pomarzyć. Ale Jezus ma poczucie humoru i poprowadził go do największego „zatyłcza” świata, na Saharę. Żył w pustelni i prowadził tak surowe życie, że nikt nie był w stanie mu towarzyszyć. Można powiedzieć, że zmarnował swoje życie. Nawet śmierć, była raczej dziełem nieszczęśliwego wypadku. Można o nim wiele napisać, ale ja odsyłam do ciekawej prelekcji, którą wygłosił bardzo znany mówca i kandydat na ołtarze Arcybiskup Sheen. Tradycyjnie link poniżej. Naprawdę warto zobaczyć. Będziecie mieli dwa w jednym. Niesamowity mówca i bohater jego opowieści…

Josemaría Escrivá de Balaguer (1902-1975). Założyciel „tajemniczego” Opus Dei. Kapłan, który przez swoją literaturę towarzyszy mi przez całe życie. Szczególnie polecam zbiory krótkich sentencji „Droga”, „Bruzda” i „Kuźnia”. To niesamowita lektura, która uświadamia nam, że życie z Bogiem może być bardzo zwyczajne, że jeśli tylko zechcemy, możemy uświęcać się nie tylko przez typowe religijne czynności jak modlitwa czy korzystanie z sakramentów, ale także przez pracę, przebywanie z rodziną, chwile relaksu czy realizację swoich zainteresowań. W wirtualnej przestrzeni wiele jest filmików z konferencjami Escrivy. Rewelacyjny mówca, z dużym poczuciem humoru. PS. I nie jestem członkiem Opus Dei i nie jest to lokowanie świetnego… świętego produktu. Powstał film fabularny, który warto zobaczyć, bo początki kapłaństwa tego świętego upływały w cieniu socjalistycznej rewolucji w Hiszpanii, która cechowała się totalnym barbarzyństwem i niesamowitym okrucieństwem wobec przedstawicieli wspólnoty Kościoła Katolickiego. Link poniżej…

Linki do filmów o o. Pio
cz. 1

cz. 2

Zwiastun dokumentalnego filmu o Bożym Miłosierdziu:

Konferencja Arcybiskupa Sheena o Karolu de Foucauld:

Zwiastun filmu o św. Escrivie „Gdy budzą się demony”: