Widziałem cuda
Często ludzie pytają mnie czy widziałem cud? Oczywiście mógłbym powiedzieć, że tak, ilekroć widzę tajemnicę przeistoczenia podczas Mszy Świętej. Jednak jedno to widzieć, a drugie to uwierzyć. Cud eucharystyczny jest przed nami wciąż zakryty i zmusza nas do aktu wiary. Zakładam, że pytającym nie chodzi o taki cud. Za cud uważają oni najczęściej uzdrowienie kogoś z nieuleczalnej choroby, albo wskrzeszenie zmarłego. Świadkiem takich wydarzeń nigdy nie byłem, choć znam osoby, nad którymi postawiono krzyżyk i nie dawano im szans na dalsze życie, a tu nagle po ufnej modlitwie odzyskały zdrowie.
Chciałem dziś wspomnieć o innych cudach, których byłem świadkiem. Piszę o tym w kontekście ostatnich wydarzeń w naszym kraju, które pokazały jaki jest moralny stan naszego społeczeństwa. Święty Jan Paweł II, na którego tak często powołują się moi rodacy, nazywał to „cywilizacją Śmierci”. Ludzie pragnący śmierci niewinnych ludzi, uaktywnili się ostatnie bardzo mocno. Nawet nie podejrzewałem, że niektóre panie, które znam i z którymi dane mi jest przebywać, podpisują się pod tym, by zabijać nowe życie. Wzbudziło to mój ogromny smutek. Organizują spotkania opłatkowe, śpiewają kolędy, chodzą na Msze Święte i mówiły „CHCEMY” biorąc Boga na świadka, gdy kapłan pytał je podczas zawierania sakramentu małżeństwa:
Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
Smutny jest widok katolików, którzy przyłączają się do ludzi, bluzgających przeciwko temu, co dla ludzi wiary jest święte, którzy wyszydzają symbolikę krzyża, tego krzyża, na którym umarł nasz Pan Jezus Chrystus. Nigdy, żaden katolik nie powinien brać udział nawet w najsłuszniejszym proteście, gdzie opluwać się będzie wiarę. NIGDY! A cóż dopiero w takim proteście, który skierowany jest przeciwko życiu.
W całej tej dyskusji, religia nie jest dla mnie ani pierwszym, ani najważniejszym kryterium. Wiara jedynie potwierdza, to co każdy może dziś zobaczyć na monitorze aparatury USG. Mamy do czynienia z życiem i należy mu się szacunek i ochrona, taka sama jak życia każdego z nas. To jest prawdziwy cud nowego życia. Wiara, tylko spina klamrą moralności wszystko to, co nauka nam uświadamia, czego chyba najlepszym przykładem może być historia dr Bernarda Nathansona, który przebył drogę od śmierci do życia.
Smutno mi również z powodu tchórzostwa ludzi władzy, którzy mając możliwość ratować życie, dla słupków poparcia, wycofali się rakiem z wcześniejszych deklaracji, które składali ludziom domagającym się ochrony każdego życia od chwili poczęcia. Mam tu na myśli ludzi z PiS, które mieni się partią konserwatywną i chrześcijańską. Zawsze uważałem ich za lewactwo w kwestiach gospodarczych, ale dziś widzę, że ten problem rozciąga się również na kwestie moralne. Tym bardziej zyskują w moich oczach ludzie pokroju Marka Jurka, którzy zrezygnowali z prominentnych stanowisk i medialnej sławy, w obronie życia.
Mówi się, że aborcja (zabijanie dzieci nienarodzonych) to temat zastępczy. Cóż, może i tak. Ale pamiętać należy, że wszystkie inne, te rzekomo ważniejsze tematy dotyczą zawsze żyjących, zatem by mówić o budżecie, stopach procentowych, obronności, mediach, ustawach, projektach, inwestycjach, wyborach, emeryturach, płacach… trzeba mówić do żywych, a zatem ciężko znaleźć ważniejszy temat niż obrona życia.
To tylko taka dość smutna refleksja. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie przekonam, tych którzy tak ochotnie protestowali i tych, którzy stchórzyli. Polecam ich miłosiernemu Bogu w pokornej modlitwie. I znów zasadnym jest pytanie z Ewangelii wg św. Łukasza:
Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?