Ciekawy rok był/będzie
Minął kolejny rok. Czy mam jakieś szczególne powody, by go pamiętać? Raczej nie, bo był taki jak poprzednie. Raz dobrze, raz źle. O tym co dobre warto pamiętać i pisać, o tym co złe, lepiej zapomnieć, ale wyciągając przy tym wnioski na przyszłość. Gdy zajrzałem do mojego pamiętnika i wpisu pod datą 1 stycznia ubiegłego roku, to stwierdzam, że z dwóch postanowień, zrealizowałem… niecałe jedno. Gorsze jest to, że do jednego nawet się nie przymierzyłem, ot tak sobie napisałem i po roku się zdołowałem.
By gorzej nie było, postanowiłem w Nowym Roku realizować ten sam pakiet minimum. Może w końcu jedno postanowienie doprowadzę do pomyślnego końca. Osobiście nie przywiązuję większej wagi do obchodów tzw. Nowego Roku, bo dla mnie nie ma w tym nic, co warto czcić, no chyba, że rok bliżej do paruzji… Oczywiście lubię pokazy sztucznych ogni, oglądanie na kanale Eurosport śmiesznych filmików z cyklu „Watts”, bardziej niż zwykle wystawną kolację i dobry procent na trawienie. Jedynie ramówka programów jest dość monotonna, bo wszędzie „najlepsze” koncerty Sylwestrowe, z tymi samymi jak co roku gwiazdami, z nieco archiwalnymi hitami.
Jaki będzie ten rok? Nie wiem, bo nie jestem jasnowidzem pytanym o prognozy przez dziennikarzy z TVP. Jako chrześcijanin, mogę powiedzieć za św. Pio, że „Przeszłość moją, o Panie, polecam Twemu miłosierdziu. Teraźniejszość moją polecam Twojej miłości. A moją przyszłość oddaję w ręce Twojej Opatrzności”. Jeśli skupię się na tym, by obecną chwilę przeżyć jak najlepiej, by tu i teraz być w porządku względem Boga i bliźnich, to wszystko będzie jak należy. Po co robić plany, skoro nie wiem co przyszłość przyniesie. Planowaliśmy cudowne wakacje na ten rok, ale pewna partacka firma, ocieplająca nasz budynek, zniszczyła nam dość mocno mieszkanie i nie wiemy czy uda nam się uzbierać na jakiekolwiek wakacje. Takie jest życie. Nie ma co narzekać, bo wielu ludzi nie ma szans ani na remont mieszkania, ani na wakacje. Dobrze to podsumował mój przyjaciel, który zachęcił mnie bym zbierał środki na spełnianie marzeń, ale zawsze miał na względzie, że mogą być po drodze nieoczekiwane i pilne wydatki 😉
Z trzech czasów, najważniejszy jest teraźniejszy. Jeśli temu poświęcimy należytą uwagę, to i wspomnienia będą ciekawsze i nie trzeba będzie przepraszać innych ludzi za słowa, czyny lub ich brak. Nie wiem, czy będąc zdrowym, zobaczę kiedykolwiek siebie o te powiedzmy 20 kg mniejszym, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by tego dzieła się podjąć tu i teraz. Podobnie w sferze ducha, na cóż się zdaje planowanie modlitwy od jutra, skoro jestem zbyt leniwy, by dziś wieczorem paść przed Bogiem na kolana i być z Nim sam na sam. Jeśli dziś tego nie zrobię, najprawdopodobniej nie zrobię tego jutro. pojutrze,… nie zrobię tego nigdy. Nie potrzeba do tego 1 stycznia, bo dziś nie ma daty.
Wypada złożyć życzenia. Zatem życzę wszystkim, byśmy mieli odwagę, chęć i wytrwałość w przyjmowaniu tego, co zaplanował dla nas Bóg. Wiadomo, że jest to czasami trudne, ale nie niemożliwe. Byśmy w każdym człowieku widzieli Chrystusa i tak go traktowali, jak tego pragnie nasz Pan. Byśmy nie wstydzili się jutro dnia wczorajszego, tego co mówiliśmy do bliskich, znajomych i napotkanych ludzi. Byśmy nie wstydzili się jutro przed ludźmi naszych dzisiejszych decyzji. Niech nasze życie będzie prawdziwie piękne:
https://www.youtube.com/watch?v=TqWZ_U6Or9I