Ciekawe czasy
Moja metryka wskazuje, że z pewną dozą nieśmiałości patrzę w przód i z nostalgią zerkam wstecz. Coraz częściej też używam zwrotów w stylu: „za moich czasów”, „przed laty”, czy „dawniej było lepiej”. Wola się buntuje, a biologia rujnuje…
Jednak jest coś takiego, czego starsi i młodzi mogą mi (czyt. mojemu pokoleniu) pozazdrościć. Uświadomiłem to sobie dzięki pewnemu młodzikowi. Miałem przyjemność podróżować z jednym z moich byłych uczniów na konkurs do Opola. Jest uczniem klasy maturalnej, a imię jego to Konrad.
Z reguły młodzi nie zazdroszczą swoim rodzicom ich czasów, ale nie Konrad. Stwierdził, że odczuwa swoisty żal, ponieważ nie urodził się kilkanaście lat wcześniej. Już miałem zapytać dlaczego, ale moja mina musiał mu wystarczyć, bo powiedział, że w moich i jego rodziców czasach, dokonano wielu niesamowitych odkryć, które ukształtowały jego świat.
Rzeczywiście, jestem szczęściarzem. Moje pokolenie, nie doświadczyło tragedii wojny, głodu i nieszczęść (jeśli nie wliczać do tego upodlenia socjalizmem). Jakby mało było tego, że uniknęliśmy wielu nieszczęść, widzieliśmy wiele niesamowitych rzeczy. Na moich oczach zmieniało się oblicze muzyki z płyt winylowych na inne nośniki jak kasety magnetofonowe, czy płyty CD. A dziedzina telefonii? Szok! Od telefonów z tarczami numerycznymi, aż po smartfony. Komputery, internet, karty kredytowe, poczta elektroniczna… To wszystko działo się na moich oczach.
Chyba w każdej dziedzinie, można odnotować ogromny skok cywilizacyjny. Widać to na każdym kroku. Sale operacyjne czy gabinety dentystyczne, mogłyby czterdzieści lat temu pełnić rolę dekoracji do filmów science fiction. Fakt, że może nie osiągnęliśmy takiego postępu technologicznego jak wieszczyli twórcy filmu „Blade Runner” z roku 1982, ale może to i dobrze…
Tak, już teraz mogę powiedzieć, że żyję w ciekawych czasach. Ciekawych, ale nie koniecznie pięknych. Tak to już jest, że rozwój technologiczny nie zawsze idzie w parze z dobrem. Mamy możliwość podglądania życia na każdym etapie, ale często oprócz jego ratowania, robimy to, by je eliminować, co dobitnie widać, w wielu krajach zachodnich, gdzie morduje się dzieci z zespołem Downa. Mimo niesamowitej technologi niektórzy wciąż nie widzą w łonie matki życia. Cóż, nigdzie nie jest udowodnione, że z postępem technologicznym idzie w parze postęp intelektualny…
Wymieniłem tu jeden z minusów, choć można wyliczyć ich setki. Jednak Konrad ma rację, jego rodzice są świadkami wielkich odkryć i skoku technologicznego na miarę tego, który miał miejsce w czasach rewolucji przemysłowej. Jesteśmy chyba ostatnim pokoleniem, które narodziło w czasach wolnych od sygnałów wysyłanych przez tysiące nadajników i pierwszym, które odczuje na sobie jego wpływ.
Choć wiele rzeczy budzi mój niepokój, to jednak jedna sprawa mnie szczególnie przeraża. Naiwna wiara w postęp, technologię i naukę z jednoczesnym odrzuceniem tego, KTÓRY JEST. I nie trzeba szukać daleko w historii, by przekonać się, do czego prowadziło pokładanie szczęścia i budowanie cywilizacji bez Boga…