Boję się mojej córki

19 listopada 2016

IMG_0461Nie mam rozeznania co do rodzimego przemysłu filmowego, a w szczególności nie znam się na serialach. Nie uważam też, że to, co nasze jest gorsze, choć w przypadku komedii „Niania” było to prawdą i zdecydowanie wolę wersję zza oceanu. Naturalnie mogę wymienić kilka tytułów, które mnie zachwyciły, poruszyły czy zainspirowały, jak chociażby serial „Wataha”, w którego przypadku liczę na kontynuację. Może zabrzmi to dziwnie, ale najbardziej do oglądania polskich seriali, zniechęcają mnie ich reklamy.

Jednak przejdźmy do mojej córki, przed którą zgodnie z tytułem wpisu, czuję strach. To błyskotliwy i prześmiewczy umysł. Uwielbiam, jej poczucie humory i szybkość z jaką potrafi celnie podsumować różne sytuacje. Nie tylko śmieje się z kogoś lub czegoś, ale ma również zdrowy dystans do siebie, co w jej wieku, jest równie częstym zjawiskiem, jak prawdomówność wśród polityków. Ale do rzeczy…

Mamy sobotni wieczór. Ciepła woda romantycznie szumi w kaloryferach. Moja żona i starsza córka oglądają jakiś program na kanale TVN. Wiem, wiem…, co za wstyd. Na szczęście oglądają program o jakichś utalentowanych ludziach, w którym najsłabszą stroną są członkowie jury i prowadzący. Niestety ilość emitowanych reklam jest tak przytłaczająca, że człowiek może zapomnieć co ogląda. I właśnie podczas jednej z takich przerw, pojawiła się reklama jakiegoś serialu o „typowych” dziewiętnastolatkach. Owa zapowiedź była tak… beznadziejna, że spojrzeliśmy zaszokowani po sobie, po czym moja córka wypaliła, że jej życie musi być strasznie nudne, bo gdyby tak nakręcono o niej film, to akcja rozgrywałaby się między pokojem, w którym czyta książki i kuchnią, gdzie stoi jej ukochany mebel, czyli lodówka.

Kiedyś widziałem jeden odcinek serialu tej samej stacji telewizyjnej, którego akcja dzieje się w szkole średniej i zastanawiałem się, do jakich szkół chodzili i jakie wspomnienia muszą mieć ludzie, którzy piszą tak bzdurne scenariusze? Albo co gorsza, do jakich szkół chodzą ich dzieci? Po jednym odcinku, dochodzę do wniosku, że moja młodzież jest najnormalniejsza pod słońcem, a Bytom jest ostoją spokoju. Cóż za szczęście, że życie mojej córki jest tak monotonne. Boję się tylko, co z niej wyrośnie, jeśli przez czytanie książek, jej język jeszcze bardziej się wyostrzy.

Takie „dzieła” utwierdzają mnie w przekonaniu, że zwyczajność jest dużo ciekawsza, niż świat kreowany przez twórców takich filmów. Cieszy mnie fakt, że mam „nudną” córkę, która lubi z nami (czyt. rodzicami) posiedzieć i pogadać. Jestem tylko ciekaw, jak twórcy takich seriali, poradziliby sobie z pokazaniem normalności i zwyczajności… Cóż, dopóki się o tym nie przekonam, wolę wcisnąć czerwony guzik w pilocie i pogadać z córką lub poczytać książkę. A skoro jestem katolikiem, to warto i ten wpis zakończyć, jak przystało na fundamentalistę religijnego i napiszę tak: Dzięki Ci Panie, za nudne życie.