Bohater tygodnia: św. Karol de Foucauld
Ten święty to przykład zmarnowanej szansy scenarzystów i filmowców. Jego życiorys spełnia wymogi filmu o tematyce religijnej, szpiegowskiej czy beletrystycznej. Przed wielu laty czytałem jego biografie z wypiekami na twarzy, zachwycając się tym, jak Bóg potrafi niesamowicie dotrzeć do człowieka i wpłynąć na jego życie.
Karol urodził się 15 września 1858 w Strasburgu w jednej z najbardziej arystokratycznych rodzin francuskich. Gdy Karol miał sześć lat, spotkała go podwójna tragedia. Najpierw umiera jego mama, a pięć miesięcy później także ojciec. Od tej pory opiekę nad nim i młodszą siostrą przejmuje dziadek Karol Morlet, były wyższy oficer armii francuskiej. W 1872 roku Karol przyjmuje Pierwszą Komunię Świętą, a dwa lata później trafia do szkoły w Paryżu prowadzonej przez jezuitów. Niestety artystyczny światek paryski ma zgubny wpływ na poglądy młodego Karola. Porzuca religię i w dwa lata od rozpoczęcia edukacji, zostaje wyrzucony ze szkoły. Wraz z kilkoma kolegami, prowadzi totalnie wyluzowany styl życia.
W 1878 roku umiera jego dziadek, a pół roku po tym wydarzeniu Karol osiąga pełnoletność, a co za tym idzie nieograniczony dostęp do fortuny rodzinnej, z czego korzystał chętnie i lekkomyślnie. W końcu wstępuje do szkoły wojskowej w Saumur. Tam również prowadzi życie mało zdyscyplinowane. Odrzucał wszelką dyscyplinę, był leniwy i jedyne co ratowało go przed wyrzuceniem, to nazwisko i przeszłość dziadka. W 1880 roku kończy studia, a jakże z ostatnią lokatą. Następnie wyjeżdża do Algierii ze stopniem podporucznika. Jednak miarka się przebrała z chwilą, gdy w swojej kwaterze w koszarach zainstalował panią o szemranej reputacji jako swoją żonę. Amia wyrzuca go ze swoich szeregów w 1881 roku.
Tego samego roku w Algierii wybucha powstanie Bou Amama i Karol uprasza u przełożonych możliwość jego powrotu do służby. Wyjeżdża na pustynię wraz ze swoją jednostką, by stłumić to powstanie. Okazuje się, że jest doskonałym dowódcą, a za odwagę na polu walki, zostaje nawet odznaczony. Można było przypuszczać, że teraz jego kariera wojskowa nabierze impetu. Karol jednak odchodzi z armii i wyjeżdża uczyć się języka arabskiego. Coś się w nim zmieniło. Pustynia go oczarowała i skradła jego serce. Wpadł na pomysł przeprowadzenia ekspedycji naukowej na terenie Maroka, które w tamtym czasie było zamknięte na obcych, a przez to stanowiło niejako białą plamę na mapach świata. W przebraniu żyda (bo jako chrześcijaninowi groziła mu śmierć z rąk muzułmanów) przez blisko dwa lata przemierza ten kraj, czyniąc pomiary i zapiski. Jego działalność mogła być oczywiście uznana za szpiegostwo i dlatego wszystkie urządzenia miał zamaskowane, a zapiski prowadził tylko w samotności i ukryciu. Owocem tej wyprawy stała się książka „Reconnaissance au Maroc”, za którą otrzymał prestiżowe nagrody naukowe. Ponoć jego mapy były tak dokładne, że nawet dziś są drukowane we francuskich atlasach.
Jednak Bóg powoli próbował przypominać mu o swym istnieniu. Pustynia wzywała go coraz mocniej. We Francji nie potrafi znaleźć miejsca dla siebie. Coś, co kiedyś go bawiło, teraz jest puste i jałowe. Zamieszkuje u swojej siostry i pewnego wieczoru przechadzając się ulicami Paryża, wchodzi do kościoła, gdzie w konfesjonale dostrzega kapłana. Był to wybitny spowiednik ks. Huvelin. U krat konfesjonału klęka niewierzący, a wstaje głęboko nawrócony Karol. Mamy październik 1886 roku. Ksiądz Huvelin pozostał kierownikiem duchowym Karola, aż do swojej śmierci.
Karol coraz mocniej angażuje się w życie duchowe. Poznaje życie mnichów z klasztoru trapistów (zakon, którego reguła uchodzi za jedną z najsurowszych w Kościele), a także wyjeżdża do Ziemi Świętej, gdzie w Nazarecie odkrywa swe powołanie w ascezie i życiu ukrytym przed światem. W styczniu 1890 r. wstępuje do trapistów w klasztorze Matki Bożej Śnieżnej w Masywie Centralnym. W zakonie przyjmuje imię zakonne Maria Alberyk. Na własną prośbę prosi o przeniesienie do klasztoru Matki Bożej Śnieżnej w Syrii. Szuka jak najsurowszych warunków do prowadzenia życia zakonnego. Przebywa tam sześć lat. To jednak nie koniec duchowej podróży. W porozumieniu z przełożonymi zostaje zwolniony ze ślubów zakonnych, po których złożył dwa śluby prywatne (czystości i ubóstwa) i wyjeżdża do Nazaretu, gdzie zamieszkał w komórce na narzędzia przy klasztorze Klarysek. Wtedy też przyjmuje święcenia kapłańskie.
Po pewnym czasie wyjżdża do Beni-Abbes, na południu Algierii, gdzie znajduje swoje miejsce na świecie. To jedno z najmniej zaludnionych miejsc na świecie. Spędzał wiele godzin na modlitwie i żył w osamotnieniu. Oczywiście nie stronił od ludzi i starał się pomagać każdemu, kto zwrócił się do niego z jakąś potrzebą. Wspierał materialnie niewolników, a muzułmanom dał się poznać jako doskonały mediator w ich wewnętrznych konfliktach. Szczególnie zaangażował się posługiwanie plemieniu Tuaregów. W 1905 r. osiedlił się w Tamanrasset, gdzie zaprzyjaźnił się z liderem tego plemienia Mussą Ag Amastanem. Karol miał wielkie pragnienie założenia wspólnoty zakonnej, którą określił mianem Małych Braci Jezusa. Spisał regułę wspólnoty, ale za swojego życia nie doczekał się naśladowców.
W 1916 roku wybucha wojna między plemionami. Cała południowa Sahara stała się polem bitwy i miejscem, w którym dochodziło do licznych brutalnych napadów. Niestety pustelnia Karola stała się celem jednego z takich napadów. Wyrzucono go na zewnątrz i pozostawiono pod strażą kilkunastoletniego araba, który słysząc nocą podejrzane dźwięki, wystrzelił ze swej strzelby, trafiając go śmiertelnie. Martwego Karola, znalazł francuski patrol. Jego ciało od 1929 spoczywa w El Goléa. Beatyfikacja odbyła się 13 listopada 2005. Kanonizacji dokonał papież Franciszek 15 maja 2022 roku.
Wspomnienie liturgiczne Karola de Foucauld przypada 01 grudnia.
Św. Karolu, módl się za nami!