Bohater tygodnia: św. Jan od Krzyża
Wiele, wiele lat temu, gdy stawiałem pierwsze kroki w zawodzie nauczyciela religii, spotkałem kogoś, kto mocno przeżył swoje spotkanie z Janem od Krzyża. Poprosiłem uczniów, by napisali wypracowanie pod tytułem: mój ulubiony święty. Jakież było moje zdziwienie, gdy do ręki wpadł mi tekst pisany ręcznie i to czcionką w stylu minionych epok, który jedna z uczennic poświęciła temu karmelitańskiemu świętemu. Jednak największe zdumienie wywołało u mnie jej stwierdzenie, że zaczęła uczyć się hiszpańskiego, by lepiej go zrozumieć, gdyż w tym właśnie języku pisał nasz obecny bohater.
Gdybym stwierdził, że pojąłem jego nauki, to proszę mi wierzyć, byłbym największym kłamcą, nawet większym od tych ze świata polityki, a proszę mi wierzyć, że oni osiągnęli w dziedzinie łgania i oszukiwania tytuły profesorskie. Nie, Jan od Krzyża, to człowiek, który w dziedzinie mistyki i modlitwy osiągnął poziom dalece wykraczający ponad nasze doświadczenie. Bóg zechciał go obdarzyć darem kontemplacji i zrozumienia zawiłości mistyki na poziomie nieznanym nawet wielu innym świętym.
Nazywał się Jan de Yepes, był trzecim z dzieci Katarzyny Alvarez i Gonzaleza de Yepes. Urodził się w roku 1542, niedaleko miasta Avila w Fontiveros. To obecna Hiszpania. Miał dwóch braci: Ludwika (zmarł niedługo po urodzeniu) i Franciszka. Lekko nie mieli, bo rodzina wyparła się jego ojca, gdyż ten śmiał wziąć za żonę dziewczynę z ludu, a nie szlachciankę. To taka hiszpańska historia miłosna z mezaliansem w tle. Mieli wciąż pod górkę, a sprawa się jeszcze bardziej skomplikowała, gdy zmarł jego ojciec. Jan miał wtedy jakieś dwa i pół roku. Matka przeprowadzała się to tu, to tam, by w końcu oddać Jana do przytułku.
Jan podejmował się różnych zajęć, by jakoś wyjść na ludzi i zdobyć konieczne wykształcenie. Pracował między innymi jako pielęgniarz w szpitalu, krawiec, malarz, zakrystian. Za ciężko zarobione pieniądze mógł się skromnie utrzymać i kształcić w kolegium jezuickim w Medinie w latach 1559-1563. W wieku 21 lat (1563 r.) wstępuje do zakonu karmelitów i przyjmuje imię Jan od św. Macieja. Niestety nie był to dobry czas dla zakonu, który odszedł od swojej pierwotnej gorliwości i charyzmatu. W młodym zakonniku kiełkowało pragnienie powrotu do źródeł i pierwotnej surowości.
W 1567 roku otrzymuje święcenia kapłańskie. Bóg sprawił, że podczas odprawiania swojej Mszy prymicyjnej, Jan spotyka Teresę z Avila, która podjęła się dzieła odnowienia żeńskiego odłamu zakonu karmelitańskiego. Katarzyna namówiła pewnego szlachcica, by ten ofiarował jeden ze swoich domów braciom. Tam 28 listopada 1568 r. Jan wraz z dwoma braćmi, złożyli ślub zachowania pierwotnej reguły. Od tej pory Jan przybrał sobie imię Jana od Krzyża. Pełnił obowiązki mistrza nowicjatu i spowiednika sióstr z Avila. Jednak jego przełożeni uważali, że Jan próbuje rozbić zakon i wykazuje się brakiem posłuszeństwa. W nocy z 2 na 3 grudnia 1577 zostaje aresztowany i przewieziony do więzienia zakonnego w Toledo. Tam nie tylko tkwi w odosobnieniu, ale również jest głodzony i chłostany. Przebywał tam dziewięć miesięcy. Mimo udręk fizycznych Bóg udziela mu łaski doświadczeń mistycznych.
15 sierpnia 1578 roku udało mu się uciec z zakonnego więzienia w Toledo. Gdy wrócił do swoich braci, ci przyjęli go z entuzjazmem. Najpierw zostaje wybrany przełożonym. Przybywa coraz większa rzesza kandydatów, co skutkuje koniecznością otwarcia nowych domów. Jan staje na czele jednego z nich w Baeza i pozostaje w nim do roku 1582. Rok wcześniej zostaje powołana do życia nowa prowincja karmelitów. Tym razem sam papież Grzegorz XIII wyraża zgodę na powstanie nowej gałęzi karmelitów. Pozornie wszystko szło w dobrą stronę, ale bracia, którzy nie przyjęli reformy Jana, wciąż mieli wielkie wpływy, co doprowadziło do odwołania go ze wszystkich funkcji. Jan umiera w wieku 49 lat jako zwykły zakonnik w klasztorze w Ubedzie 14 grudnia 1591 roku.
Z czego najbardziej znamy Jana od Krzyża? Na pewno z jego spuścizny literackiej z dziedziny mistyki. Napisał wiele dzieł i niestety dla nas zachowała się do czasów współczesnych tylko mała część. Większość została spalona, by nie wpadły w ręce przeciwników nowego odłamu zakonu i zostały wykorzystane przeciwko braciom. Z zachowanych najsłynniejsze to „Noc ciemna” i „Pieśń duchowa”, „Droga na górę Karmel” i „Żywy płomień”. Osobiście próbuję się wgryźć w treść niektórych z nich, ale tak jak wspomniałem, nie jest to łatwa lektura.
Beatyfikowany został przez papieża Klemensa X w 1675 r., a kanonizowany w 1726 r. przez Benedykta XIII. Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła w 1926 r. Jest patronem karmelitów bosych.
Św. Janie od Krzyża, módl się za nami!