7 czerwca 1970
Chciałbym napisać, że pamiętam dzień 7 czerwca 1970, ale mój ówczesny stosunek do świata można streścić do jedzenia, spania i wypełniania pieluch. Byłem zbyt mały, by cokolwiek zapamiętać z tego dnia, choć prasa donosiła, że:
„nadeszła wiadomość o nowym radzieckim locie kosmicznym. Po orbicie okołoziemskiej krąży Sojuz 9, którego dowódcą jest płk Andrian Nikołajew, weteran lotu Wostoka 3” Gazeta „Przekrój”
„Polska delegacja sejmowa przebywała z wizytą w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej. Przewodniczący delegacji wicemarszałek Sejmu Zenon Kliszko, przyjęty został przez premiera Kim Ir Sena” źródło jw.
Z innego „ważnego” źródła jakim była „Trybuna Robotnicza” (dla młodych wyjaśnienie, że to taka „Gazeta Wyborcza” tamtych czasów), dowiadujemy się, że obchodzono wtedy Dzień Chemika, że w Zakładach Urządzeń Technicznych w Bytomiu spotkała się komisja zakładowa, która miała dopilnować, by wdrożono uchwały V Plenum KC PZPR. Informowano również o zadaniach prasy, radia i tv według wyżej wspomnianego Plenum, a także o tym, że marynarka KRL-D (Korei Płn.) zatopiła amerykański okręt szpiegowski. Odbyła się również XI Ogólnopolska Konferencja Naukowa Ortodontów w Katowicach. W sporcie odnotowano porażkę Anglii z Brazylią 0:1 podczas Mistrzostw Świata w piłce nożnej w Meksyku, a w naszej I Lidze miało się odbyć spotkanie GKS Szombierki – Stal Rzeszów. Owa tuba propagandy socjalistycznej donosiła również, że na półkach księgarskich miało się pojawić wiekopomne dzieło: „Artykuły Przywódców Ruchu Robotniczego. K. Marks i F. Engels – Dzieła t.15”, a w bytomskich kinach grano m.in. jugosłowiański film „Winnetou wśród sępów”.
Jednak dla mnie najważniejszym wydarzeniem 7 czerwca 1970 roku było otrzymanie łaski Chrztu świętego. Piszę o tym w kontekście dzisiejszej niedzieli Chrztu Pańskiego. Bogu dzięki, że rodzice wprowadzili mnie do Kościoła Katolickiego. Może przez kilkanaście pierwszych lat mojego życia, nie doceniałem należycie tej łaski, ale gdy jako nastolatek wróciłem do Chrystusa, zdałem sobie sprawę jak wielkie wyróżnienie mnie spotkało. Pewnie, że jestem grzesznikiem, a im dłużej żyję, bardziej sobie z tego zdaję sprawę, jednak jak do tej pory trwam w wierze i każdego kolejnego danego mi dnia, proszę Chrystusa, by pomógł mi w niej wytrwać. Ma to szczególne znaczenie w obliczu popisywania się przez wielu byłych katolików swoją apostazją. Współczuję im i polecam ich w modlitwie, by Bóg zesłał im łaskę opamiętania i nawrócenia.
Chrzest to przywilej, dar i łaska, ale wynikają z niego również pewne obowiązki, jak dbałość o swoją wiarę i głoszenie jej innym. Obecnie nawet duchowni boją się mówić, że katolicy są do czegoś zobowiązani. Katolicyzm biorców, choć Ewangelia ukazuje nam Chrystusa, który nie tyle brał ile dawał. Żywoty świętych, są niczym lista dawców. Chętnie dawali Jezus innym i przez Niego byli dla innych. Dziś wielu idzie do biura parafialnego i domaga się ochrzczenia dziecka, ignorując przy tym obowiązek troski o rozwój wiary swoich dzieci. Coraz częściej mamy i takich pośród nas, którzy postanawiają czekać z chrztem, aż dziecko samo się zdeklaruje, czy tego chce czy nie. Co za głupota!!! Oczywiście starają się dziecku zapewnić wszystko inne, co w ich oczach jest najważniejsze i jedynie z chrztem się wstrzymują. Co to oznacza? Nie mniej ni więcej jak to, że sami za nic mają Boga, a wiara jest dla nich tylko pewnym sezonowym dodatkiem, by żyło się lepiej… To nie katolicy, tylko turyści religijni pojawiający się kościołach w celach rozrywkowych i handlowych.
Dzięki Ci Boże, że dałeś mi bliskich, którzy zadbali o to, bym był włączony do Twego jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła. Choć moje życie rozpoczęło się (zgodnie z medycyną i biologią) w chwili poczęcia, to jednak moja pielgrzymka wiary rozpoczęła się w czerwcu 1970 roku i obym na niej dotrwał do dnia mojej śmierci w dniu… Tobie, Panie znanym.